
chciałabym by każdy następny dzień był dla mnie przygodą. wejściem do dżungli dorosłości z doskonale działającym kompasem i świetnie napisaną mapą. odnajdę drogę do celu omijając wszystkie wystające konary wielkich zielonych drzew. chciałabym odkrywać siebie. swoje zalety, wady, każdą cząsteczkę, krok po kroku, by móc oddać je wszystkie w czyjeś męskie, silne i piękne dłonie. chciałabym zakończyć poszukiwania skarbu, by zająć się następnymi zagadkami, które już czekają jak w wiecznie trwającej kolejce na poczcie. to samo dotyczy pytań, które sobie zadaję. chciałabym odpowiedzieć jeszcze na miliony podobnych, siedzących na jakiejś gałązce wróbelków w mojej główce.
chciałabym dziwnego pana, tego z kosmosu, którego rakietę czasami widzę siedząc na księżycowym rogalu. czasami puszcza mi galaktycznego buziaka w tę ciemną przestrzeń, ale nie zawsze widzę twarz nadawcę. między porankiem, a wieczorem, chciałabym uśmiechać się od ucha do ucha od tego wszystkiego, co powinno pójść dobrze, żeby poszło najlepiej. 'bez parasola i bez płaszcza'. chciałabym słonecznego życia, codzienności i zapachu słońca na skórze.
najcudowspanialsupermegapięknego chciałabym.
mnóstwo szczęścia chciałabym mieć, dostać i dawać, doświadczać i obserwować u innych. zaciskania pasa, wytrwałości i determinacji, by żaden słomiany zapał nie błąkał się między pomysłami a wykonaniem.
chciałabym spełnienia wszystkich planów, marzeń, zamierzeń jakie mam. odkrycia czegoś, czego nigdy dotąd nie czułam, nie widziałam i nie słyszałam.