poniedziałek, 26 marca 2012

nieobecność.


siedzisz w przedpokoju i palisz papieros za papierosem. nie wiem, czy to ze złości, której przyczyną jest nasz koniec, czy na złość mnie, bo wiesz jak bardzo nie lubię tego bezsmakowego dymu. próbuję omijać szerokim łukiem miejsce twojego panowania, ale wciąż wychodząc z mieszkania, mijam cię nie patrząc ci w oczy. wiem, że próbujesz nawiązać kontakt spojrzeniem, które mówi o nas, jakby innego świata nie było we wszechświecie. stąpasz głośno nogami, kiedy chodzisz z jednego kąta w drugi i denerwujesz słodkimi zawołaniami w sufit. chcesz być miły, zupełnie się do tego zmuszając. chcesz mieć jakieś wyjście awaryjne w tym zabawnym utrzymywaniu kontaktu, gdyby raptem świat chciał zawrócić, zwolnić, zatrzymać się w miejscu wypadku tych dwojga pięknych ludzi. sama nie wiem, jakimi myślami zakurzona jest twoja głowa, ale dawno nie robiłeś w niej porządku.
zaraz sama spakuję wszystkie swoje rzeczy. bez kawałków przeszłości na papierkach. zabiorę to tylko, co całkiem nowe. i zmienię fotel, już nie będzie zielony. wyjdę i zamkną za mną drzwi w mieszkaniu, w którym umiera miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz