
zaprogramowała się tak, by wszystkie wystrzeliwanie w nią pioruny odbijały się od jej twardej, metalowej skóry. rozumiała wszystko, co się działo wokół niej. rozumiała każde słowo, które kroiło na kawałki ciszę. jej mózg składający się z elektronicznej spójności pojmował prawa rządzące światem i uczucia miotające człowiekiem, ale sama nie wiedziała co to tak naprawdę jest. nie odczuwała na swojej blaszanej skórze ani nie przyspieszało jej metalowe serce. wiedziała na czym wszystko polega, jak to się dzieje, umiała wytłumaczyć naukowo każde ludzkie zachowanie. emocje były dla niej tylko wypisanymi w książce wymysłami ludzi z krwi i kości. bzdury, które stwarzali, by 'pokolorować' sobie życie, bo nudziło im się takie bezbarwne egzystowanie, od narodzin aż do śmierci. wytykała ludziom ich głupotę i brak rozsądku. całe życie spierała się o zabranie ludziom ich miłości, największego skarbu, wątków szukania i odnajdywania tych jedynych, uśmiechów, łez, początków i rozstań, szczęśliwych czy nie. wydawało jej się, że gdy wszyscy ludzie znajdą się na świecie bez uczuć, będą lepiej pracować, więcej konstruować, tracić mniej czasu i myśleć racjonalnie. znikną wszystkie piosenki o miłości. zabraknie zachodów słońca, bo wszystko zasłonią baterie słoneczne i drapacze chmur nad morzem. nie będzie cichych romantycznych restauracji ani kin dla zakochanych. wszystko zmieni swoje kolorowe barwy na blaszane kolory świata robotów. nikt nigdy więcej nie wzruszy się.
świat zmienił się. znikło wszystko, co przypominało ludziom o uczuciach. z czasem znikły więc one. a w lesie ucichły wszystkie zwierzęta. szarość dnia zastąpiła światło słoneczne. rumieńce znikły z niegrzecznych dziewczęcych policzków. i każdy człowiek na ziemi umarł. z tęsknoty za wszystkim, co dawało mu szczęście, nadzieję i światło w oczach podczas uśmiechu.
cienkie gąsienice zostawiają ślad na piasku, jeden ślad. jedyny, który został na planecie zwanej ziemią, którą jeden mały robot zmusił do samozagłady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz