czwartek, 22 października 2020

białe.



 



owocowy smak rozpływa się po języku, zostawiając cierpki i leniwy posmak, powodując uśmiech. tak tylko można sobie poprawić humor w jesienne, zbyt długie wieczory, które bardzo łatwo zamieniają się w noce. noce, za którymi tęskno. 

białe, lubię tylko wino i papier, na którym czasem rysuję czy piszę. gdzieś to wszystko się łączy, między jednym, a drugim punktem powstaje linia. 

ściany trzeba czasami odmalować. naprawić cieknący kran. oddać nieużywane rzeczy. coś zmienić, żeby zaczęło się układać.

poniedziałek, 12 października 2020

jestem tęsknotą.


 

       powoli rozpada się cały wszechświat. trochę mu w tym pomagam, podejmując małe niewinne kroki. patrząc wstecz, jak się wszystko rozpierdala na miliony cząsteczek, to układanie tego na powrót, inaczej, wygląda lepiej. 
       tysiące kresek czarnego tuszu, 0.38mm, odzwierciedlają tysiące przenikających się w mózgu myśli. wszystko, żeby na koniec pogłaskać mnie po głowie i zostawić niezbędne: "będzie dobrze"
       bo będzie. nie od razu, ale za kwadrans, tydzień czy miesiąc, może dłużej. przejście kilku niezbędnych etapów oswajania się z nową sytuacją i będzie dobrze. 
może na wiosnę. może na lato. 
       będę tęsknić za tą ciszą, zachodami słońca. deszczem, a po nim słodkimi promieniami słońca, które roztapiają świeże krople. będę tęsknić za tworzeniem i wizją każdej porannej kawy, moim miejscem miała być ta kuchnia. będę tęsknić. jestem tęsknotą.









wtorek, 6 października 2020

próbuję_czuję

 






próbuję nie schodzić z wyznaczonego szlaku, choć zatrzymuje mnie co chwilę jakiś dźwięk czy szmer, ciepłego lasu woń i wysokich szelest drzew. próbuję nie patrzeć w głębinę jezior tych, co przenikają mnie spojrzeniem. próbuję zebrać myśli zmieszane, porozrzucane, jakbym właśnie wpadła w kogoś rozrzucając sobie milion zapisanych w linię kartek. 

a w głębi, gdzieś poza całym światem i schematem, czuję palce kreślące przepięknie linię, od skroni po obojczyk, skręcając za łopatką i w prawo, tnąc na pół. czuję swoje krótkie oddechy i ich brak w co drugim rytmie. czuję spełnioną ciszę i ciepło policzków zarumienionych. 






foto: wirestock

poniedziałek, 5 października 2020

wymarzony croissant migdałowy/pistacjowy*

 




Konsekwencje zapisanych słów mogą być skrzydłami motyla, który wywoła wichurę za jakiś czas. Od dwóch tygodni próbuję poukładać te zdania w głowie i nic z tego nie wychodzi. Nie uczyliśmy się w szkole, jak zgrabnie budować trudne do wypowiadania komunikaty pełne ciepłych i czułych słów. Tęsknota oplata mnie i szepcze śpiewem porannych ptaków wspomnienia. Mózg prosi o więcej serotoniny przypisując ją Twojej osobie. 

Bolą niestety próby oceniania i ich niesprawiedliwe wyniki. Sprawdzam czy czuję: puls-jest, serce też bije-jakby miarowo. Kilka samotnych wieczorów, kilkanaście kilometrów z wiatrem we włosach, kilkadziesiąt myśli o Tobie. Nie lubię sprzątać, ale to już jakby poukładane. 

Wchodzisz i zostawiasz swój uśmiech. Zostawiasz swoje ślady na książkach i rzeczach. Robisz mi swój ulubiony make-up stając za blisko. Odgarniasz włosy z mlecznej drogi. I już nie wiem, czy mam ten puls, czy serce stanęło. Mimo, że tylko mijam tamto skrzyżowanie, przy którym ciężko było nam się rozstać. 

Kocham układać. Litery, schematy czy gry-układanki. Dokładając do niej elementów, musimy zaczynać wszystko od nowa. Dopasowywać do siebie kolory i momenty.  Skojarzenia wielu rzeczy i spraw spotykają się w znanych tylko nam miejscach. Oddzielić należy te, które są czystym pozytywem, od tych, które powodują złe/smutne emocje. Żeby były wymarzonym croissantem migdałowym/pistacjowym* z kawałka kejka i rozmową o pozytywnych szczegółach życia motyli.
Jest jesień. A ta, jakoś moja ulubiona. 


*niepotrzebne skreślić