poniedziałek, 25 czerwca 2012

ten labirynt narysuję ci na plecach.



*
Za oknem bardzo jesiennie, że aż schowałam się pod ciepłym kocem i kubek z gorącą herbatą staram się mieć najbliżej siebie, by dochodził smaczny zapach i nakłaniał mnie do odwrócenia uwagi od tych wszystkich klejonych słów i upijania się dziś właśnie tym napojem, inaczej niż zwykle.

*
Bo śniłeś mi się wtedy co noc, jakbyś zapowiadał kolejną wizytę w moim życiu. podświadomość skierowała mój wzrok w twoją stronę i czas spędzany na rozmowach z tobą dał mi nieskończenie wiele pytań. a fascynacja pierwszego wrażenia odnowiła się błyskawicznie.
To niewiarygodne ile można przekazać emocji za pomocą napisanych słów, przekazanych utworów, bezdotykowych gestów jakimi można raczyć siebie wzajemnie poprzez łącze internetowe. I to były właśnie: "Things I Don't Understand". "Labyrinth" myśli i świąteczne smutki, które wywarły na mnie podjęcie ostatecznych decyzji w swoim życiu, notoryczne poprawianie humoru sobie nawzajem i nasycone entuzjazmem dialogi przeplatały się ze sobą kiedy zima przyszła i wszystko na swojej drodze zasłoniła białym śniegiem.
Oboje wiemy, że mieliśmy szczęście w nieszczęściu. I choć pamiętam tylko smak ust, dotyk włosów i pomarańczowe światła latarni, za nami czerwony przystanek, godzina po 22:30, to wiem, że przez ten jeden moment, nie było świata, rzeczywistość płonęła między nami a sami nie byliśmy na tyle odważni, by zostać tam, zostawić, spalić, zniszczyć ją.
Emocjonalna bomba, która do swojej eksplozji nie potrzebowała wiele. Dwa puste łóżka naprzeciwko siebie, choć dzielą je miliony centymetrów w rzeczywistości, gdzieś w wykreowanym świecie stawały się idealną jednością, idealną przestrzenią całonocnych rozmów, szeptów i tulenia pachnących kwiatami włosów.
Niesamowite jak można siebie nawzajem odgadnąć. Uciekałeś zawsze, choć trudno było skończyć rozmowę, bo niczym nie można zliczyć szczęścia i radości, takiej wewnętrznej, takiej egoistycznej radości jaką sprawiały nam te nocne rozmowy. Kosmos! Cały wszechświat. Kosmos piegów, z Księżyca uśmiechów i ciepło pewnych miejsc ciała. Zabiorę kilka twoich, a ty mi dasz kilka swoich. Te same zdania, wypowiadane w tej samej chwili, pomyślane w tym samym momencie - synchronizacja. Bo kiedy niepotrzebnie przewracałam się z boku na bok, to Ty drapałeś mnie po plecach we śnie, przez sen.
*
Zawsze niespodziewanie przychodzi czas, w którym trzeba coś po prostu sobie wyjaśnić, przypomnieć albo po prostu ucieszyć się znów z tych tysięcy wiadomości. Nie trzeba już snuć się nad tym, co mogłoby być. Zamiast tego, być po prostu.
więc "bądźmy".













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz