Dźwięki błąkają się pomiędzy myślami. Wchłaniam je, beznamiętnie, każdego dnia powtarzając swoją wewnętrzną playlistę. Budząc się przed budzikiem mam wrażenie, że wstaję o odpowiedniej porze. Budząc się w dzień, kiedy mam od pierwszego oddechu ścisk w brzuchu, nie jestem w stanie myśleć dokładnie. Skupienie budzą wszystkie sprawy codzienności. Wymykam się po kilka spraw do sklepu pod balkonem i witając się z ulicą omijam resztki wczorajszego dnia. Rytuał pierwszego posiłku odprawiamy w milczeniu, ze względu na szczęście trawienia. I cudowności jakie dajemy sobie w najważniejszym czasie dnia. Dlaczego najważniejszym? Od tego się zaczyna, od tego wiesz jaki masz nastrój, od tego czasu przed południem budzisz się do jakiegoś rodzaju funkcjonowania i trwasz w nim póki nie zmróżysz oczu. Oddechy spływają do wnętrza z wielkim trudem, ale zanieczyszczone powietrze z łatwością stamtąd wychodzi. Mam problemy z wydolnością płuc? Czy to po prostu przez to spotkanie./help me lose my mind/
Musiałam uciec. Zniknąć na chwilę i zdemolować wszystkie swoje przemyślenia. Mam dookoła siebie zbudowaną twierdzę. Rządzę nią bezlitośnie od zawsze. Czasami wychodzę tylko pooddychać świeżym, innym niż swoje powietrzem i wpuszczam tam trochę rześkiego przeciągu. Gwiazdy zjeżdżają z nieba. A mi już nawet nie chce się wymyślać kolejnych marzeń niespełnionych. Jest apogeum. Zniechęcenia, bo uczucia wiercą dziury w głowach, nieumiejętnie. Zostawiając dookoła delikatne wióry. Z jakiegoś powodu nie mam cierpliwości brnąć w coś, co już daje mi wątpliwości. Nauczyłam się przyjmować wszystko, bo zakładam to, co najgorsze, przygotowuję się na to, co złe, by lepiej to przeżyć. By przetrwać.
Nie ma ładnych zdjęć, płaczących, smutnych ludzi.

Pamiętam tę rozmowę pełną emocji. W życiu, które płynie spokojnie, harmonijnie i wszystko mamy zapisane na kartkach w kalendarzu, dopasowane jedno do drugiego, trudno sobie wyobrazić coś, co może wprowadzić w nas ekstremalne uczucie zaskoczenia, takie jakby ktoś nas nagle wrzucił do wody i kazał obserwować, co się wydarzy. I toniemy, w morzu nieświadomości zadając sobie milion pytań, na które jest równie tyle odpowiedzi i wszystko się miesza w jedną, gęstą mulastą maź. Pewnie gdyby istniała taka możliwość, Lacuna Inc. wymazałaby z jej pamięci tego intruza.
Trudno patrzy się w oczy osobie, która zmieściła w nich ocean. Jednak największe kataklizmy przychodzą z wielką prędkością i szybko mijają. Trudno sprostać zadaniu, by poradzić, podtrzymać na duchu, bo ma się taką potrzebę, ratowania z opresji. Trudno zrobić cokolwiek, bo wszystko jest 'po coś' i w rezultacie, w przyszłości, albo po prostu dla nas samych, wychodzi na dobre.
Wczoraj znów rozmawialiśmy. Życie nie jest już takie spokojne, ale odnajdywanie radości w nim nie wiąże się z harmonią i idealnym planowaniem wszystkiego. Mylą się kartki w kalendarzu, a mimo to głowa jest na swoim miejscu i sprawia wrażenie nie błądzącej wciąż zbyt wysoko w chmurach. Czuć jednak spokój między nimi, jakby znali się od zawsze i tylko gdzieś pomiędzy innymi błądzili?
Po wszystkim można wyruszyć gdzieś razem, Pan będzie trzymał się wyznaczonej drogi, a Pani rozpuści jeszcze niedługie włosy i splecie je z wiatrem czując szczęście.