poniedziałek, 29 kwietnia 2013

za bardzo...

   w jej oczach tańczą zagubione jak ona sama łzy. nie umie odpowiedzieć na zadawane pytania, bo czuje wewnętrzny ścisk i suchość w gardle. wezbrany jak przypływ mętlik w głowie uderza w nią jak morska fala w lichy falochron. ukrywając się pod ciepłą kołdrą spędza popołudnia marnując nieodwracalnie czas, który przydałby się na ogarnięcie całego bałaganu jaki sobie sama narobiła w życiu. jak ma się dzielić swoją beznadziejnością, skoro na liście swoich obowiązków jest zawsze ostatnia? kiedy już zaczyna myśleć 'tylko o sobie' - bywa za późno. tym razem pewnie zabraknie nawet jednej, małej deseczki ratunkowej, która pomogłaby wydostać się na brzeg. skrupulatnie chowając swoje nieznośne uczucia i emocje, pędzi z uśmiechem przez miasto. mimo, iż życie przekonało ją o tym, że ładunki wybuchowe w końcu eksplodują, nadal nie potrafi zajmować się nimi na świeżo i szybko rozbroić to czyhające niebezpieczeństwo. trudno - saperką nie zostanie. 
   to on nie pozwala jej być czasami małą bezbronną dziewczynką. wszystko, co o niej wie, sprowadza się do osoby bardzo silnej młodej kobiety, która zawsze ze wszystkim daje sobie radę. takie kobiety nigdy nie zaufają, kiedy nie da im się komfortu bezpieczeństwa, pewności i stałości. skoro ona tego nie miała, czy właśnie tego oczekiwała od mężczyzny jej życia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz