poniedziałek, 24 grudnia 2012

krótkie, urywane oddechy




tego dnia znów pewna siebie stanę przed tobą. obdaruję cię swoją obecnością pełną uśmiechu i nawet bez uśmiechu spotkaną nieskrywaną radością w oczach. to będzie najgorętszy dzień zimy, mimo mrozu rysującego piękne obrazy na oknie. pocałunki uciszą każde niepotrzebne słowo. zostaniesz na śniadanie i resztę dnia, pół miesiąca, kilka lat. przeczucie dodaje pewności, choć odbiera jej twoja pewność siebie. jest więc duża szansa na nieskomplikowany kompromis. albo totalne szaleństwo. albo zasrane kłamstwo. zabawa w podchody wyklucza ostatnie, ale za taki wstęp należy się pięć z plusem.

tego dnia nie będziesz już pytał o zgodę. nie zapytasz o miejsce. o nic nie będziesz pytał. myśląc w ten sposób narasta we mnie niecierpliwość, toksyczny stwór mogący wyrwać się przed szereg wszystkimi zmysłami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz