czwartek, 31 lipca 2014

"czy można za kimś tęsknić i cieszyć się tym?"




Wpadłam. Jak zdyszany człowiek do wypchanego ludźmi tramwaju, tuż przed odjazdem. Wpadłam do wielkiej i niebezpiecznej otchłani i przystosowuję swój aparat mowy do nowego oddechu. Wstrzymując pracę serca na chwilę, zyskuje nowe spojrzenie na sytuację. Poruszają się tylko niewidzialne motyle w brzuchu, wszystkie inne materie stają w miejscu i dają się obserwować zza zamglonych od łez oczu. Wybitna wrażliwość doskwiera mnie kiedy czytam te wszystkie smutne słowa i gryzę się w język przed czułością, jaka szarpie mi myśli. Patrzę tylko na ten czas, co upływa i nie mogę uwierzyć w to wszystko, co się dzieje i nie umiem sobie wyobrazić, co zdarzyć się może.
Wszystko płynie, nieustannie. Rozmywają się dni, nie wiem już który to czwartek. Wiem, że jak raz dotknę tafli wody, to spowoduję reakcję w postaci rytmicznych kręgów odbiegających od źródła. I chyba wszystko tak się dzieje, nie ma spraw, które nie są bez przyczyny, nie ma też takich, które nie mają skutków.
Poświatowska powiedziała mi kiedyś, że pisze się z tęsknoty. A Wiśniewski upomina, bym uważała na te słowa.





niedziela, 20 lipca 2014

powoli, po woli




"Powoli wypuszczać powietrze?
Czy przebić balon szybkim ukłuciem?
Męczyć się w gryzącym swetrze?
Połknąć?
Czy zająć się rzuciem?"
- Powoli Król

piątek, 4 lipca 2014

ty, mianek?




Każdy ma w swoim życiu kawałek czasu, kiedy robi coś, co sprawia, że każdy dzień jest powtórzeniem poprzedniego. Zlewają się czasem w tygodnie i miesiące. Zasypiamy w życiu tonąc w codzienności, która nie daje satysfakcji. 

Nie wiem kiedy jest odpowiedni czas na konkrety. Na poważne sprawy. Na plan i realizację. Na dążenie, krok po kroku, do jakiegoś ustalonego celu. Prowadzenie czasu, przez sytuacje, przez miejsca, przez osoby, w efektywny sposób. 

Przyszedł Kot. Wleciał z impetem i zatrzymał się, rozejrzał się cierpliwie i powoli, swoimi
zmysłowymi ruchami podszedł do otwartego na oścież balkonu. Schylony zaczerpnął blasku słońca upadającego na podłogę. Pomyślałam, że nic lepszego tutaj nie mogło się wydarzyć. Uśmiech pojawia się na samą myśl o planach na ten czas, tę przestrzeń i ludzi tutaj. Nie żebym chciała wszystko poustawiać, pionowo, prosto przy ścianie. Niech będzie, ułoży się jak chce. Mogę mieć swój ogródek, w którym będzie rosło to, co posadzę.