sobota, 12 stycznia 2013

niebezpiecznie wręcz.



   


       to niesamowite, że każdy jest w stanie wykorzystać słabe cechy charakteru drugiego człowieka. zwracając uwagę na cudowne przysłowie, "daj palec, a weźmie całą rękę", nie sądzę, by to był dobry zwyczaj współczesnej ludzkości. mimo to, myślę również, że takie zachowanie nie jest świadome. nie jest niczym zaplanowanym. jest po prostu wyuczonym schematem egoistycznego wychowania. powinnam postawić jednoznaczną diagnozę tego przypadku, ale jak zwykle próbuję bronić winowajcę swoimi rozważaniami, jak zwykle. 
*
      zasypał mnie śnieg i zmienił się w cienką, lodowatą powłokę, która zatrzymuje w miejscu moje wszystkie czynności życiowe. niebezpieczne myśli toną w głowie i kołyszą do snu, jak niejedna kołysanka. zamarzłam od wewnątrz już i nie mam pewności, czy ten stan znowu minie. 
*
       moja wrażliwość nie spełnia kryteriów w antropometrii. a mimo to wciąż celujesz w sam jej środek, zupełnie za każdym razem trafiając w centralny punkt. ale jak to się mówi, zazwyczaj na najłatwiejszych zadaniach robi się najgłupsze błędy.

                      









niedziela, 6 stycznia 2013

czasu mijanie.







nie liczę dni, bo wiem, że nadejdzie taki dzień, kiedy powiem, że nie mogłam /że nie mogę się doczekać. nogę zakładam na nogę, przekładam co sekund pięć w inną stronę kierując stopę. wiercę się nocą, gdy gwiazdki migocą i proszą, i błagają o mój sen. podniecenie niszczy zmęczenie, senność uchodzi po kawie, czekoladą przegryzioną suchą spróchniałą wargą. nerwowy zegar nie chce puścić minut w obroty, robią coraz rzadsze piruety wszystkie wskazówki, zdają się być bardziej leniwe niż zawsze. nie trzeba marnować czasu na mierzenie czasu. bo zawsze mamy czasu za mało. na zadania, na siebie i na zgrabne zawsze ciało.