sobota, 24 kwietnia 2021

nadinterpretacja

 samotność 

Perły są piękne, nieregularne, kobiece i ukrywają się jak skarby w muszlach, w ciemnych głębinach pięknych oceanicznych kolorów. Z oceanem dziś kojarzą mi się jedne oczy i ich wzrok, w który mogłabym wejść jak w zimną wodę - powoli, przyzwyczajając się i tracąc czucie, by poczuć głębiej. Przestrzeń, która się rozprzestraenia - rośnie wielkość małych rzeczy, uciska każdy mały szczegół. Cisza jest nie do zniesienia, wypełniam ją pętlą słów, które wbijają się w pamięć i zawsze zostaną znakiem tego czasu. Czasu rozkładania wszystkiego na czynniki pierwsze, rozumienia każdej cząstki w odosobnionej, cichej i pustej przestrzeni. Nie próbuję określać siebie przez pryzmat drugiej osoby, jestem jednostką. Jednocześnie będąc sobą, jestem niczym: Jestem niczym, a więc mogę być wszystkim. Kawa rozlewa się w przestrzeni układu krwionośnego. Dziś rano, jak zwykle, przebłysk pytania docierającego do mnie z drugiej strony łóżka: "Kawa?" 
Wolność jest tylko wiatrem we włosach. Czystość we łzach się zawiera, moje idee wystawione na słońce, wychodzę czasem z siebie, żeby zobaczyć to tak, jak ogląda się platońską jaskinię. Możliwości jest tak wiele, jak kolorów w próbniku kolorów RAL. Śmiejąc się, w myślach wyciągam do niego ręce, choć nie wiem jeszcze jaki będzie miał kolor. ...wyciągam ręce do tysiąca moich wspaniałych przyszłości. Fale regularnie obmywają piaszczyste plaże, wilgotności krótkotrwałe zostawiając ziarenka. Jestem sama, jestem silna. Samotność chroni mnie. Bo kiedy pozwolisz przyzwyczaić się do czyjejś obecności, to jesteś tarczą, w którą rzuca się noże, trafiło mnie kilka razy, drasnęło zaledwie, ale trochę już się goi. Najbardziej bolą takie rany, które zadaje ktoś, kto miał być.  Jestem. Mam osobowość, ocean wrażliwości, a na szyi nadal kawałek nieba w postaci drogi mlecznej. Słodkiej, jak czekolada.

tekst to nadinterpretacja wiersza "Samotność" Anny Świrszczyńskiej