czwartek, 17 grudnia 2020

3:35









jestem w pięknej chwili swojego życia. pięknej, bo pełnej świadomości siebie. pełnej braku oczekiwań od kogokolwiek, chętna na kompromis, ale taki prawdziwy, utkany z dyskusji. ta chwila trwa już jakiś czas, stała się miesiącami walki o siebie uwieńczoną niezależnością. 
jest tak, że nie czuję oporu powietrza, a przecież nie zawsze wieje w dobrą stronę. uczę się oddychać, kiedy trzeba opanować rzeczywistość i odliczam czas do chwil bezdechu, tych co stają się niezbędne do poprawnego funkcjonowania. 
nie musimy żyć według podanego na wallu schematu. dostosowywać się do tego, co inni powinni o nas myśleć. twórzmy tu i teraz, siebie od nowa. albo odkrywajmy to, co w nas siedzi. przez lata zabijamy w sobie wrażliwość, żeby skończyć na frustracjach i stresie, a może warto cofnąć się do lat bez obowiązków i zastanowić się, co wtedy sprawiało nam radość? tę radość można odzyskać. można sobie przypomnieć. 
podsumowując, 2020 zostawił sobie najlepsze na koniec. żeby to docenić. żeby zauważyć. żeby z pełnią świadomości iść dalej, przed siebie. uwierzyć.